Najtrudniejszy sposób na łatwy zarobek, czyli giełda

Najtrudniejszy sposób na łatwy zarobek, czyli giełda

Rozpoczynając naszą przygodę z giełdą zazwyczaj staramy się poznać zasady funkcjonowania rynku, sposoby składania zleceń, metody analizy spółek i wykresów. Często szukamy autorytetów, które imponują nam swoją wiedzą. Poglądy tych osób traktujemy jak własne – sami siebie przekonując, że znamy się na rzeczy. Z pewnością część tych czynności wykonywanych w ramach fazy inicjacji inwestora giełdowego jest koniecznych do funkcjonowania na rynku. Jednak prędzej czy później nadchodzi moment gdy musimy zrobić krok naprzód – przejść od zmanipulowanego inwestora działającego jak chorągiewka do świadomego tradera.

Świadomość – klucz do sukcesu

Bycie świadomym inwestorem nie wiąże się wbrew pozorom z perfekcyjną znajomością analizy technicznej czy analizy fundamentalnej. To są jedynie, swego rodzaju mapy, które pozwalają nam poruszać się po rzeczywistości rynkowej. Bez nich też damy sobie radę – chociażby tworząc własne szlaki, które doprowadzą nas do zysków.

Istotą świadomego inwestowania jest znajomość siebie – swoich celów, pragnień, możliwości i ograniczeń. Tylko wtedy możemy stworzyć coś bez czego nigdy nie osiągniemy sukcesu na giełdzie – PLAN. Ten element jest często bagatelizowany przez inwestorów. Lubimy sobie wmawiać, że znamy się na wylot – bo któż znałby nas lepiej niż my sami ? Lubimy też żyć w przekonaniu, że damy sobie radę na giełdzie, bo cóż to za problem usiąść przed monitorem i kliknąć „kupuj” gdy jest tanio po czy kliknąć „sprzedaj” gdy jest drogo – to brzmi jak banał. W tym banalnym świecie jednak wielu przegrywa. W moim przekonaniu najgorsze co się może przytrafić początkującemu inwestorowi to rozpoczęcie inwestowania w trakcie hossy. W czasie gdy wszystko się udaje, a stopa zwrotu z inwestycji zaczyna sprawiać, że myślimy o rzuceniu pracy, czujemy się niemal jak Bogowie rynku.

Przekonani o własnej nieomylności działamy wtedy jak typowi hazardziści – koniec końców, bessa nie tylko kasuje nasze zyski, ale też powoduje ciężkie do przełknięcia straty. Po takich traumatycznych przeżyciach mało kto wraca na rynek. Ten przykład – jakich sporo na rynku pokazuje różnice między przysłowiowym „leszczem”, a świadomym inwestorem. Pierwszy zyskuje w hossie i traci co zyskał w bessie, drugi zyskuje w hossie i jest poza rynkiem w bessie.

Dodaj komentarz